Jak doskonale wiemy, odwiedzając codziennie rozmaite ogólnodostępne łazienki i publiczne toalety, ubikacja ubikacji nierówna. Istnieją WC w których liczyć możemy na wielowarstwowy, miękki papier i dbające o przyjemną atmosferę odświeżacze powietrza, a są też takie, które odstraszają od korzystania z nich nie tylko zapachem, ale też szarymi, szorstkimi rolkami czegoś, czym nikt nie chciałby się podcierać. W Anglii z kolei można było trafić na… szalet ze złotym sedesem. Przynajmniej dopóki nie został skradziony.
Wykonana z 18-karatowego złota muszla sedesowa nie jest czymś, obok czego można przejść obojętnie – nawet, jeśli akurat nie czuje się potrzeby skorzystania z toalety. Dzieło wykonane przez włoskiego artystę, Maurizio Catellana, znanego z takich niezwykłych prac jak figura modlącego się Hitlera, model papieża Jana Pawła II przygniecionego meteorytem czy też wypchany koń podwieszony na szelkach pod sufitem, warte jest – bagatela – 6 milionów dolarów, czyli około 23,5 miliona złotych. Zatytułowany „America” element wyposażenia łazienki zyskał rozgłos, kiedy w 2017 roku Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku zaoferowało go Donaldowi Trumpowi zamiast obrazu Vincenta Van Gogha, który ten chciał wypożyczyć do Białego Domu. We wrześniu 2019 roku został zainstalowany w brytyjskim Pałacu Blenheim, miejscu urodzenia Winsona Churchilla i stał się jeszcze bardziej znany dzięki zuchwałej kradzieży, której ofiarą padł.
Zgodnie z ustaleniami angielskiej policji, skok na złotą toaletę miał miejsce 14 września bieżącego roku, około godziny 4:50. Wykorzystująca do kradzieży przynajmniej dwa wozy grupa złodziejaszków dostała się do wnętrza pałacu i nie siląc się na subtelność wyrwała drogocenny sedes wprost z wystawy. Zaznaczyć przy tym należy, że, ku zgrozie zarządzających obiektem, przestępcy nie byli ekspertami w dziedzinie hydrauliki lub kompletnie się nią nie przejmowali i w efekcie swoich działań nie tylko zgarnęli warte miliony dzieło sztuki, ale też kompletnie zalali dużą część pałacu, ponieważ, choć może być ciężko w to uwierzyć, 18-karatowa ubikacja była w pełni funkcjonalna. Kto wie, być może pomysłodawcą tego niezwykłego rabunku była osoba nieusatysfakcjonowana z faktu, że, ze względu na duże zainteresowanie, z wykonanej z drogocennego kruszcu ubikacji jedna odwiedzająca wystawę osoba mogła korzystać maksymalnie przez trzy minuty.
Choć powiadomiona o popełnieniu przestępstwa policja natychmiast rozpoczęła śledztwo i niemal od razu aresztowała jedną podejrzaną osobę, a w późniejszym czasie sześć kolejnych, dzieła sztuki nadal nie odnaleziono, a zatrzymane osoby wypuszczono. I, co nieco dziwi, przejmuje się tym chyba jedynie wąskie grono ludzi, do których nie należy nawet sam autor eksponatu. Proszony o komentarz Maurizio Catellan stwierdził bowiem, że, choć na swoim koncie ma kilka głośnych żartów, wśród których najbardziej znaczącym jest „kradzież” i wystawienie pod swoim nazwiskiem dzieł umieszczonych w jednej z holenderskich galerii sztuki, nie ma nic wspólnego ze zniknięciem złotego sedesu i nie spodziewa się go już nigdy zobaczyć. Szczęśliwie skradziony eksponat jest tylko jedną z trzech drogocennych ubikacji wykonanych przez artystę i w związku z tym jego strata i ewentualne przetopienie nie będzie dużym ciosem dla świata sztuki.
Wiele wskazuje zresztą na to, że złodziejom wcale nie chodziło o zdobycie efektownego sedesu i kierowali się wyłącznie znaczną wartością materiału, z jakiego został on wykonany. Niecały tydzień wcześniej w znajdującym się około 50 kilometrów od Pałacu Blenheim Zamku Sudeley również pojawili się złodzieje, którzy połasili się między innymi na biżuterię podarowaną przez króla Edwarda VII swojej kochance oraz wykonane ze złota pudełko na cygara, co, wraz z rosnącą liczbą podobnych kradzieży, skłania policję do podejrzeń, że warta 6 milionów dolarów toaleta nie cieszyła się nadzwyczaj wielką estymą w półświatku przestępczym i może lub nawet już mogła zostać najzwyczajniej w świecie przetopiona w celu łatwiejszej sprzedaży.
Opinie ludzi mieszkających w sąsiadującym z Pałacem Blenheim miasteczku Woodstock są podzielone. Jedni uważają, że kradzież jest jednym wielkim oszustwem i złota ubikacja lada dzień w błysku fleszy wróci na wystawę, inni skłaniają się ku hipotezie, że złodzieje ukryli swój łup topiąc go w pobliskim jeziorze lub też zakopali na jednym z licznych okolicznych placów budowy. Są też i tacy, którzy całą sytuacje uważają za niezwykle zabawną i za pomocą sprayu malują swoje lub publiczne toalety na złoty kolor. Jedna z tych imitacji, znajdująca się w miejscowym pubie, została nawet w ramach kontynuacji żartu skradziona przez rozbawionych całym żartem stałych bywalców lokalu. To oczywiście wyjątkowo ekstremalny przypadek śmiałej toaletowej kradzieży, jednak doskonale obrazuje, jak ciężko kontrolować to, co dzieje się w ogólnodostępnych łazienkach i jak duże znaczenie mogą mieć w niektórych miejscach zamykane na klucz podajniki papieru i dozowniki mydła...
Ryszard Kurek
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment publikacji (tekst, grafika, obrazy, zdjęcia, pliki oraz inne dane) prezentowany w sklepie internetowym OLE.PL nie może być powielany lub rozpowszechniany w żadnej formie i w żaden sposób bez uprzedniego zezwolenia. Wszelkie znaki towarowe, znaki graficzne, nazwy własne i inne dane są chronione prawem autorskim i należą do ich właścicieli.